nevamarja

napisała o Riddick

Nie będę Was za bardzo zniechęcać, bo Vin Diesel zastawił dom, żeby ten film wyprodukować i mam szczerą nadzieję, że kasa mu się zwróci. Z przykrością stwierdzam jednak, że mimo poświęcenia i dobrych chęci „Pitch Black” to to NIE JEST. Po pierwsze nie ten feeling. Po drugie przepaść mniej więcej taka jak między „Szklaną pułapką” a „Szklanką po łapkach”. Zamiast mrocznego, mięsistego dreszczowca wyszła średnio udana parodia. Z okresowymi kumulacjami akcji, akceptowalnie zrobionym psem (no w każdym razie dużo lepszym od wilkołaków ze „Zmierzchu”) i wystarczającą ilością posoki, ale też z bardzo niedopracowanym scenariuszem, rozbrajająco złymi dialogami, żałosnym aktorstwem (choć Katee Sackhoff całkiem wiarygodna w roli herod-baby, a Diesel nadal „do schrupania”) i kompletnie bez klimatu. Jak na 30-paromilionowy budżet (dla porównania „Prometeusz" kosztował ok. 130 mln. $, a „Pacific Rim” – 190) efekty złe nie są, aczkolwiek nie dość dobre, żeby opłacało się zainwestować w seans w IMAXie.

Czyli w tym roku nie obejrzę żadnego dobrego filmu science fiction, bo ten był ostatnią szansą na coś lepszego.

W sumie, nie wiem. Może Tobie ten film podejdzie bardziej niż mnie. Aczkolwiek szczerze wątpię. W końcu to ja tu słynę z pobłażliwości dla sci-fi i blockbusterów;)

Już Pitch Black jest dla mnie ledwo średnim tytułem, więc tym bardziej mam wątpliwości. Pozostaje mi z fantastyki niezawodny Hobbit na święta:)