nevamarja

napisała o Trance

Tym, co robi ten film, nie jest intryga (bo nie jest przesadnie skomplikowana; diabeł tkwi co najwyżej w szczegółach), lecz sposób prowadzenia opowieści (nic więcej nie powiem; nie chciałabym Wam zepsuć zabawy), frajda z obierania cebuli, klimat („Trainspotting” to to nie jest, ale w ciągu minionych nastu lat Boyle nie nakręcił nic bardziej zbliżonego), dyskotekowo-sensualne zdjęcia (mistrzostwo świata w zabawie światłem, olimpijskie złoto za wykorzystanie powierzchni szklanych i bajeczne odbicia, a do tego bardzo zmyślne kadrowanie), „transowa” muzyka (nie licząc kontrybucji UNKLE czy Moby'ego, na soundtrack składają się głównie hipnotyczne kompozycje Ricka Smitha z Underworld), bardzo dobre aktorstwo i małe radości (naga Rosario Dawson to kwintesencja kobiecości, a nie-powiem-kto jak zwykle wart jest grzechu). Disclaimer: Film jest bardzo graficzny. Seks, przemoc i wszelkie obrzydlistwo są tu pokazane bardzo dosłownie, nawet jeśli oprawa winduje to do poziomu naturalizmu magicznego.