nevamarja

napisała o Wszystkie odloty Cheyenne'a

Właściwie wystarczającym powodem do zachwytu nad tym filmem jest rozkosz z patrzenia na Seana Penna w roli Cheyenne’a. Absolutne mistrzostwo świata. Nie, żebym była zaskoczona, bo Penn wielkim aktorem jest, ale przyznaję, że szczena mi opadła. Atutami filmu są też rewelacyjne dialogi, znakomite zdjęcia i świetna muzyka, na którą składa się między innymi fantastyczne „This Must Be the Place” Davida Byrne’a, nastrojowe „This Must Be the Place” Trevora Greena i „Gardermoen” Julii Kent, energetyczne „The Passenger” Iggy’ego Popa, magiczne „Happiness” w wykonaniu Jónsi and Alex i „Lord I’m Coming” Gavina Fridaya oraz 6 utworów formacji The Pieces Of Shit – powstałego na potrzeby filmu tworu, który opiera się na współpracy Willa Oldhama (słowa), Davida Byrne’a (muzyka) i irlandzkiego piosenkarza Michaela Brunnocka. Scenariusz mógłby być lepszy, czuć, że nie wykorzystano całego potencjału, jaki tkwił w pomyśle na ten film, ale biorąc pod uwagę zalety tej produkcji, nie mam serca się czepiać.

Ps. Bardzo dziękuję twórcom za instruktaż prawidłowego używania szminki.

Nie ma siły, muszę to obejrzeć.