nevamarja

napisała o Ścigana

Steven Soderbergh upadł naprawdę nisko. Brak widowiskowości mogłabym zaakceptować. Mogę uwierzyć, że chodziło o to, by film mniej się kojarzył z Jamesem Bondem, a bardziej z działalnością prawdziwych agentów/najemników. Przewidywalność jestem w stanie wybaczyć, bo nie łatwo mnie zaskoczyć. Ale nakręcenia nudnego filmu akcji – bez cienia suspensu i z ledwie jednym, niewybrednym żartem – się usprawiedliwić nie da. Po co marnować czas i pieniądze? Nie wiem, co w tym filmie robią McGregor i Fassbender. Ewan zupełnie nie pasuje do roli, a występ Michaela właściwie trudno nazwać rolą (ot, dobrze zagrany, ale scenariuszowo zmarnowany epizod). Nie wiem, czemu zgodził się wystąpić w „Haywire”. Mam nadzieję, że powodem był worek pieniędzy, a nie wiara w nazwisko reżysera, które owszem, rokowało dobrze, ale dawno temu i nieprawda. Chciałabym móc napisać, że jasnym punktem filmu okazała się Gina Carano, ale gdy o niej myślę, widzę przed oczyma Stevena Seagala. Chyba się wreszcie doczekał następcy.

Dzięki za ostrzeżenie ;-)