nevamarja

napisała o Pewnego razu w Anatolii

Wspaniale sfotografowany film o szukaniu okrągłego drzewa, studni i zaoranego pola w krainie, w której krajobraz wygląda tak samo za każdym zakrętem, a przy tym realistyczna wizja lokalna w ramach śledztwa dotyczącego zabójstwa. Przez pierwsze 80 minut akcja toczy się po zmierzchu, a bohaterów oświetla ciepły blask reflektorów (cudna gra świateł) lub lampy naftowe. Gdy wreszcie nastaje dzień, wzrok doznaje lekkiego szoku. Jest w tym filmie kilka scen-perełek (np. scena z toczącym się jabłkiem czy scena podawania herbaty), są momenty zabawne (np. dyskusja o badaniu prostaty czy motyw Clarka Gable'a), jest wreszcie dość nieprzyjemna scena sekcji zwłok (widać mało, ale efekty dźwiękowe skutecznie działają na wyobraźnię). Nie wiem, jak to możliwe, że taki długi film, nakręcony w tak leniwym tempie, mnie nie zanudził. Faktem jest, że nie straciłam koncentracji ani na chwilę. Ale jeśli idąc do kina, liczycie na to, że 150 minut oglądania gdzieś Was zaprowadzi, to tę produkcję sobie darujcie.