nevamarja

napisała o Infiltracja

Nadal nie wiem, po co powstał ten film. Gdyby pierwowzór, czyli „Mou gaan dou” vel „Infernal Affairs” był filmem kiepskim, mogłabym zrozumieć potrzebę zrobienia remake’u. Ale nakręcenia tego samego tylko gorzej, bo bez polotu i klimatu, Amerykanom nie wybaczę. Scenariusz „The Departed” jest tak wtórny, że w chwili kiedy Akademia ogłosiła, iż William Monahan dostaje za niego Oscara, poczułam się jak w ukrytej kamerze. Niezły żart, naprawdę. Od „Infernal Affairs” nie mogłam się oderwać, „The Departed” szybko mnie znudziło. Przy tak mało oryginalnym scenariuszu aspekty techniczne (uczciwie przyznaję, że zdjęcia, montaż i muzyka są bardzo dobre) to za mało, żeby mnie kupić. Jedyne jasne punkty tej produkcji to dobra rola Jacka Nicholsona i (ku mojemu zaskoczeniu) rewelacyjna kreacja Leonardo DiCaprio. Sam film oceniam na 5, ale za Leo (tylko przez wzgląd na niego wysiedziałam do napisów końcowych) podnoszę ocenę do 6/10.

Amerykanie nie lubią czytać napisów...

Nie lubią, czy nie potrafią? ;)

Jedno może wynikać z drugiego. Obywatele USA to temat rzeka, więc lepiej ich zostawmy, mimo awersji do napisów.

Czy "Infiltracja" to to samo co "Infernal affairs" tylko w innych dekoracjach i z innymi twarzami? Toż to powinno dobre być.

Moim zdaniem "Infiltracji" brakuje "tego czegoś", to tylko w miarę sprawne wyrobnictwo. "Infernal Affairs" ma specyficzną atmosferę, której Monahanowi nie udało się przenieść na grunt amerykański, przynajmniej w moim odczuciu.

Zgadzam się, choć widziałam tylko środkowy kawałek "Infiltracji". Były tam sceny, które zmontowano "tylko trochę inaczej". Z jednej strony dobrze, że ktoś się silił na resztki oryginalności. Z drugiej - stracono właśnie to, co w wersji pierwotnej robiło największe wrażenie (zaskoczenie, szokujący brak spektakularności Przeczytaj spoilery +

).

Jak dla mnie wtórność niektórych scen (i to nawet w trailerze) przekracza granice przyzwoitości. No ale Amerykanom wolno wszystko, przecież płacą. :/

E tam przesadzacie. Mało jest tak dobrych remaków.

Aczkolwiek się zdarzają. :)
"Infiltracja" ma u mnie ocenę powyżej 5. Jeśli puszczą ją w TV i nie będę miała siły ruszyć się z fotela, to pewnie obejrzę ten film ponownie (gdyby emitowali totalnego gniota, to wstałabym no matter what).

Infernal affairs nie widziałem, ale Infiltracja bardzo mi się podobała, więc Scorsese się udało.

No ja się po Scorsese więcej spodziewałam. Może niepotrzebnie. Tak czy inaczej, gorąco polecam "Infernal Affairs".

Amerykanie nie lubią. Są przyzwyczajeni do patrzenia na obraz, a nie na napisy.

Joel, to Ty? Jak miło! :) No mam nadzieję, że na jednym ocenionym filmie i jednym komentarzu się nie skończy. Jeśli zaś chodzi o Amerykanów i ich preferencje, to Inheracil ma rację, dla świętego spokoju lepiej sobie darować drążenie tematu.